Galeria sztuki. Chodzicie tam czasem? Ja rzadko. Raczej z poczucia obowiązku niż dla przyjemności. Wiem, wiem, to skandal, że sama będąc twórcą, lekceważę te wspaniałe, poświęcone sztuce instytucje. Trudno, mam to gdzieś. O ile liczne współczesne działania artystyczne uważam za interesujące, to oferta przeważającej części muzeów i galerii zwyczajnie mnie nudzi.
Galeria sztuki, po co nam ona?
Galeria sztuki to niezwykle ważna i wartościowa instytucja kultury. Jest to w końcu miejsce, które dba o zachowanie istotnej części naszego materialnego dorobku. Ja w pełni zdaję sobie z tego sprawę. Jednak galeria sztuki jako atrakcja turystyczna, źródło rozrywki lub inspiracji, niezbyt mnie interesuje. Wolę sztukę, która w sposób znacznie bardziej naturalny i niewymuszony funkcjonuje wśród nas. Wybieram twórczość uliczną, ludową, buntowniczą lub użytkową. Proces twórczy przedkładam nad uzyskiwane efekty. Sztukę wielką i ważną zostawiam innym.
Jest jednak wyjątek. Istnieje galeria sztuki, która w znaczącym stopniu wpłynęła na mój rozwój artystyczny oraz zainteresowanie kwestiami kultury wizualnej. Tę instytucję nie tylko poważam i cenię, ale także zwyczajnie lubię. Być może moje pozytywne nastawienie do tego miejsca wynika z tego, że nigdy osobiście go nie odwiedziłam.
Tretyakov Gallery in Moscow
W moim rodzinnym domu mieliśmy naprawdę dużo książek. Jednak pozycja poświęcona sztuce była tylko jedna. Wielki album malarstwa: Tretyakov Gallery in Moscow.
W dzieciństwie wielokrotnie przeglądałam tę książkę. Zwracałam uwagę wyłącznie na obrazki. Angielskiego jeszcze nie znałam, a to właśnie w tym języku wydana została książka. Na początku chyba nawet nie zdawałam sobie z tego sprawy. Czytając słowa znajdujące się na okładce: Tretyakov Gallery in Moscow, byłam przekonana, że są one napisane po rosyjsku. Na usprawiedliwienie dodam, że byłam wtedy naprawdę mała.
Skąd wzięła się u nas tak egzotyczna (radziecka) książka o sztuce? Kojarzycie szkolny zwyczaj wymieniania się drobnymi prezentami z okazji mikołajek lub klasowej wigilii? Każdy z uczniów losuje osobę, dla której przygotować ma upominek. Pewnego razu moja mama w ramach szkolnej wymiany prezentów, dostała ten ważący z pięć kilo drobiazg. Ponoć za Gierka żyło się lepiej, więc może i pojęcie skromnego prezentu, rozumiane było wtedy w sposób nieco inny niż współcześnie.
Galeria sztuki Pawła Trietjakowa
Jeśli chodzi o samą Galerię Tretiakowską, to posiada ona w swych zbiorach dziesiątki tysięcy dzieł. Są to przede wszystkim obrazy, rzeźby oraz prace rysunkowe. Co ciekawe początkowo opisywana galeria sztuki należała do osoby prywatnej – Pawła Trietjakowa. Wiadomo jednak, w jak głębokim poważaniu władze radzieckie miały prawo własności. W 1918 roku znacjonalizowały majątek Trietjakowa. Galeria sztuki stała się państwowym dobrem narodowym i właściwie jest nim do dziś.
Co prawda już na samym początku książki Tretyakov Gallery in Moscow znaleźć można informację, że to sam założyciel kolekcji marzył o stworzeniu prawdziwej narodowej galerii sztuki. Chciał, aby wartościowe dzieła były dostępne dla każdego. Wierzę, że może być to prawda. Hm… Podejrzewam jednak, że Trietjakowi nie do końca chodziło o to, by dorobek swojego życia przekazać w ręce komunistów.
W książce odnaleźć można chociaż namiastkę tych wszystkich cudowności, które udało się zgromadzić w Muzeum Sztuk Plastycznych Pawła Trietjakowa. Zwróćcie uwagę na zdjęcia, które dołączyłam do wpisu. To między innymi one zostały użyte w albumie Tretyakov Gallery in Moscow. Są to przykłady rosyjskiego i radzieckiego malarstwa: Michaił Wrubel, Aleksiej Sawrasow i Iwan Szyszkin. Prace tych artystów sprawiły, że już we wczesnym dzieciństwie polubiłam sztukę.
Ilustracje pochodzą z książki: Tretyakov Gallery in Moscow. Autorzy zaprezentowanych obrazów zmarli ponad siedemdziesiąt lat temu. W związku z tym publikacja ich prac, jest w pełni zgodna z obowiązującymi przepisami dotyczącymi prawa autorskiego. Obrazy, które wykorzystałam to: Walentin Serow Odyseusz i Nausicaa, Michaił Wrubel Carewna Łabędź, Aleksiej Sawrasow Przyleciały gawrony, Iwan Szyszkin Las sosnowy w promieniach słońca.
Przeczytajcie też wpis na temat ilustracji w książkach: KLIK
Sobotnie popołudnie? Kino, czy galeria? Wybieram teatr! Opcja rezerwowa – książka. Galerie jakoś mi nie podrodze..
O tak, teatr to jest to! Nie bywam w nim często, ale jak już zdarzy mi się przypadkiem zobaczyć jakieś przedstawienie, to zazwyczaj jestem zachwycona.
Oczywiście galerie sztuki obowiązkowo w stolicach Europy do których.czesto podróżuje:) niedługo wybieram się do Krakowa i aż zacieram łapki
Właśnie sobie zdałam sprawę, że NIGDY w galerii sztuki nie byłam! Chyba czas nadrobić zaległości…
Kiedyś chodziłam częściej teraz niestety pozostają mi książki. Może pomoce do tego jak dzieci trochę podrosna
Lubię chodzić do galerii sztuki i muzeów, nawet jak pokazują tam nieoczwiste dzieła 🙂